Gdy byłam dzieckiem i zaczytywałam się książkami Hanny Ożogowskiej to większość z nich na końcu, koło daty skończenia prac nad powieścią, miała napisane jedno słowo - "Obory". To mnie zastanawiało. Rozumowałam tak: gdyby pisarka pisała w oborze (koło krów, co nie bardzo mogłam sobie wyobrazić) nie byłoby liczby mnogiej, no i na pewno nazwa nie zaczynałaby się duża literą. Czym są Obory dowiedziałam się jakiś czas potem. To istniejący cały czas Dom Pracy Twórczej im. Bolesława Prusa należący do Fundacji Domu Literatury, w skład której wchodzą Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Związek Literatów Polskich i Polski PEN Club. Członkowie zrzeszeni w tych organizacjach mogą tu przyjeżdżać i tworzyć lub po prostu wypoczywać. Ja należę do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i pod opiekuńcze skrzydła Bolesława Prusa przyjechałam z zamiarem tworzenia. Mam nadzieję, że w pracy nad książką pomoże mi też życzliwy duch Hanny Ożogowskiej, który musi tu gdzieś krążyć i opiekować się nami, bo to tu pisarka napisała swoje najlepsze powieści, które kształtowały mnie, jako człowieka, gdy miałam naście lat. Dom Pracy Twórczej, czyli Pałac w Oborach, jest niedostępny dla zwiedzających, ale... zapraszam czytelników na wirtualną wycieczkę. Na razie po pałacowej okolicy, czyli parku. Teoretycznie jestem pisarką, ale praktycznie, tu zachowałam się, jak japoński turysta...
PS. Mieszkam w oficynie. Mam pokój z wyjściem na park i przed drzwiami, na powietrzu specjalny stolik, gdybym chciała popisać na dworze.
Poprosiłam o pomoc i przeniesienie telewizora na ławę, by biurko mieć tylko dla siebie... Przede mną prawie pięć dni wytężonej pracy.